czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 3.

A więc to już dzisiaj. Wyprowadzam się. Zmieniam swoje życie. Walczę o szczęście bla... bla... bla... a tak w ogóle to jak powiedziałam ojcu o mojej wyprowadzce to myślałam że mnie spakuje i wypchnie za drzwi... ale nie musiał poczekać ten tydzień. Śmieszne jest to że nawet nie wiem z kim mam mieszkać. Ree opowiadała mi o nich ale rzadko słuchałam no bo kto by pomyślał że kiedyś z nimi zamieszkam... no właśnie nikt. Wiem tylko że jest ich 5 i są chłopakami... to trochę mało.

Zapięłam ostatnią walizkę i razem z nią zeszłam na dół. Nawet nie miałam się z kim żegnać, czy to nie straszne...
Przed domem stał samochód Ree. Pomogłam mi z bagażami i razem z nią wsiadłam do samochodu.
- Jej! Normalni tak to się dawno nie cieszyłam - Mówiła podekscytowana Loreen
- Taa... ja też - Wcale się nie cieszyłam. Bałam się
-Będzie dobrze - Starała się mnie pocieszyć
- Wiem zawsze jest - Westchnęłam
- Charlie!
- No przepraszam - Powiedziałam już weselej - Dziękuje za to co robisz - Uśmiechnęłam się ciepło
- Nie ma się czego bać. Oni są na prawdę fajni - Mówiła patrząc ja jezdnie
Po około godzinie jazdy - o dziwo nie było korków - zatrzymałyśmy się przed wielkim domem.
- Nasz dom jest za tą willą czy jak? - Spytałam zdziwiona kiedy dziewczyna wysiadła z samochodu
- To jest nasz dom - Uśmiechnęła się
- W takim razie WOW! - Krzyknęłam
Dziewczyna nacisnęła na klamkę a drzwi się uchyliły. Nie zamykają? Dom był śliczny taki nowoczesny.
Zaraz po wejściu znalazłyśmy się w salonie. Tam na białej, skórzanej kanapie siedziało czworo chłopaków. Wgapiali się w telewizor. Pewnie grali w Fifę, bo nawet nie zauważyli jak weszłyśmy... heh taka myśl, łatwo by ich było okraść. Drzwi otwarte o oni oderwani od rzeczywistości...
Ale nie to jest ważne, bo kiedy tylko się odwrócili rozpoznałam w nich chłopaków z sesji... serio? No błagam!
- Charlie to jest... - Chciała mi ich przedstawić
- My się znamy - Przerwał jeden, ale właściwie nie potrzebnie bo przez ten tydzień kompletnie zapomniałam jak mają na imię.
Po minie Ree widać było że się zdziwiła i nie bardzo wie co powiedzieć, ale w końcu wróciła do normalności i zapytała
- Jak? Skąd? - Na jej twarz wkradł się szeroki uśmiech
- Mieli sesje i przez dwa dni już porządnie zdążyli mnie wkurzyć - Popatrzyłam na nich z udawaną niechęcią, ale właściwie do nich nic nie miałam. Najgorszy był ten w lokach...ugh... on to do szału potrafi doprowadzić... Może tu nie mieszka...
- Heh... no tak cali oni - Zaśmiała się - Chodź pokaże ci pokój - Pociągnęła mnie za rękę do góry
Szłyśmy wąskim korytarzem mijając drzwi które znajdowały się po obu stronach korytarza.
Na końcu znajdowały się jedne drzwi, jedyne, które nie były ozdobione żadną tabliczką typu: "Pokój wodza" lub jeszcze bardziej egoistyczne w stylu "Uwaga!!! Wchodząc do tego pokoju jesteś narażony na promieniujące piękno właściciela" - taka tabliczka wisiała na drzwiach który były na przeciwko moich.
- Gotowa? - Zapytała Loreen, ja tylko niepewnie kiwnęłam głową i zacisnęłam rękę na klamce
Wzięłam głęboki wdech i weszłam do pomieszczenia. Było idealne. Durze, tak bardzo duże. Z szeroko otwartymi oczami podeszłam do białej sofy i nadal zszokowana, zachwycona i wniebowzięta usiadłam na niej żeby przypadkiem nie zemdleć. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. W oczy rzuciło mi się dwoje drzwi. Za jednymi jak mniemam znajdowała się łazienka, ale co z drugimi. Garderoba? Niee... Szafa znajdowała się w pokoju. Nacisnęłam na klamkę i nie przedłużając napięcia jakie we mnie panowało weszłam do środka. W pomieszczeniu było zupełnie ciemno. Zapaliłam światło, ale zamiast jasnego rażącego światła żarówka zapłonęła czerwienią... to była ciemnia do wywoływania zdjęć. Jestem pewna że to pomieszczenie to robota Ree. Wie że mam słabość to tego typu zdjęć. Kiedy wróciłam do pokoju stały tam już wszystkie walizki z Loreen gdzieś zniknęła. Nie przejęłam się tym, przecież ma swoje życie, nie może chodzić za mną krok w krok. Uznałam że najlepiej będzie jak się rozpakuj, powstrzyma mnie to od ucieczki z tego domu, niby jest świetnie ale nie wiem jak zniosę towarzystwo chłopaków.
Układanie ubrań w szafie trochę mi zajęło, a przecież musiałam się zająć zdjęciami i różnymi innymi drobiazgami które ze sobą zabrałam. Na koniec zostawiłam sobie łazienkę, wydawało mi się że tam będzie najmniej roboty... jak bardzo się myliłam kiedy okazało się że do rozpakowania mam mnóstwo kosmetyków... których oczywiście nie używam...
Zeszłam na dół licząc że nikogo już tam nie będzie, ale ja przecież nigdy nie mam racji. Chłopaki siedzieli tak jak ich zostawiłam. Z dżojstikami, na kanapie, wgapionych w telewizor. Nadal grali w Fifę a mnie naszła myśl żeby z nimi zagrać. Biłam się z myślami dłuższą chwilę w końcu wypaliłam
- Mogę zagrać? - Po co to powiedziałaś idiotko? - Skarciłam się w myślach
- A umiesz? - Zapytał Louis z szerokim uśmiechem
- Szybko się uczę - Odwzajemniłam uśmiech i usiadłam obok nich
- Wygrany gra z Charlie - Zarządził Liam i zaczęli grać
- Mam pytanie - Skierowałam się w stronę Zayna który niestety przegrał
Hmm? - Odwrócił się w moją stronę
- Ree mówiła że mieszkacie w szóstkę... Was jest czterech plus ona to pięciu... a ten szósty? Jest niewidzialny czy jak? - Zapytałam a on się zaśmiał
- Ten szósty z pewnością jest widzialny i jest nim Harry, który pewnie pląta się gdzieś po Londynie - Czyli jednak tu mieszka? - Zapytałam z grymasem na twarzy - Nie wyrzuciliście go?
- Nie - Wszyscy razem ze mną wybuchliśmy śmiechem
- Szkoda... - I znowu w śmiech. Faktycznie są spoko
Wyszło na to że wygrał Louis, dostałam dżojstik i włączyłam się do gry. Było 2:2 kiedy w ostatnich sekundach udało mi się strzelić bramkę.
Poderwałam się z kanapy "piszcząc" ze szczęścia.
Oni popatrzyli na mnie z szeroko rozwartymi ustami.
- Kto cię tego nauczył? - Zapytali jednocześnie
- Tata - Wzruszyłam ramionami
- Twój tata?... On chyba nie jest zbyt miły - Wypalił Niall za co dostał po głowie od Liama
- Racja... - Trochę posmutniałam - Kiedyś był inny ale... - Przerwałam - Za dużo wam powiedziałam
Było już po północy wszyscy poszli już spać, ja skierowałam się jeszcze do kuchni, z zamiarem napicia się czegoś. Otworzyłam lodówkę, na drzwiach stał karton soku jabłkowego... niestety jak się później okazało pusty... Zabrałam więc wodę i nalałam jej sobie do szklanki. Szybko ją wypiłam a szklankę włożyłam do zmywarki.
Wzdrygnęłam się lekko kiedy nagle przy wejściu do kuchni pojawił się Harry.
- Ktoś tu nie może spać - Stwierdził opierając się o ścianę
- Wzajemnie - Odpowiedziałam bez jakiegokolwiek entuzjazmu
- No Charlie... nie wpadł bym na to że to ty z nami zamieszkasz - Podszedł do mnie bliżej cały czas szeroko się uśmiechając
- To się nazywa pech - Chciałam go ominąć i udać się na górę ale mnie zatrzymał
- Dwa tygodnie - Oznajmił nachylając się nade mną a ja popatrzyłam na niego trochę przestraszona
- Co dwa tygodnie? - Spytałam teatralnie unosząc brwi
- Tyle ci potrzeba
- Na co? - Już prawie się śmiałam
- Żeby się we mnie zakochać - Szepnął mi do ucha a mnie przeszedł dreszcz
W tym momencie wybuchnęłam sztucznym śmiechem i spojrzałam na niego jak na idiotę.
- Marzenia ściętej głowy świrze.
- Wrócimy do tego za dwa tygodnie jak nie będziesz mogła przestać o mnie myśleć - Zaśmiał się
- Chyba że wcześniej umrę ze starości - Ruszyłam w stronę schodów.
Tym razem pozwolił mi odejść krzycząc jeszcze za mną te dwa słowa "dwa tygodnie"
Weszłam do swojego pokoju cały czas myśląc o tym co się zdarzyło. Uznałam że takiej rewelacji nie da się nie uwiecznić. Z pod poduszki wyjęłam więc pamiętnik i zaczęłam notować.

W sumie nie są źli, szczerze mówiąc polubiłam ich... i to moje piękne zwycięstwo... gdybyście widzieli ich miny. Jedynym problemem jest Harry. No bo co to niby miało być. Mam dwa tygodnie żeby się w nim zakochać... hahahahaha... śmiech na sali. No ale prawdę mówiąc do brzydki nie jest ;-b Bez sensu jest to że jest taki nachalny, to chyba jego największa wada, znaczy nie znam go, ale myślę że tak jest... właściwie dlaczego o nim myślę? Czasem sama siebie nie ogarniam : )) Ehh... chyba już wystarczy tego pisania zanim napiszę coś głupiego. Powinnam iść spać bo nie myślę już racjonalnie xdd

3 komentarze:

  1. Cudo! Ale myślę że powinnaś przestać używać buziek w opowiadaniu <3 taka rada

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buziek używam tylko w dłuższych fragmentach pisanych kursywą, a to są takie jakby wpisy do pamiętnika... o ile wiem to w pamiętniku można rysować buźki. Oczywiście dzięki za zwrócenie uwagi, jednak nadal będę je wstawiać tam gidzie "mogą być"

      Usuń