czwartek, 19 grudnia 2013

Rozdział 4.

Dokładnie o 7:30 zadzwonił mój budzik. Niechętnie zwlekłam się z łóżka i i podreptałam do szafy. Nadal nie wierzę że to mój pokój. Wyjęłam granatową bluzę w kwiatki, popielate rurki, szarą i smerfetkę. Razem z ubraniami skierowałam się do mojej nowej, prywatnej łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i ubrałam się we wcześniej przygotowane ubrania. Na nogi założyłam czerwone trampki na koturnie, na głowę ubrałam smerfetkę a na rękę plecioną bransoletkę którą kiedyś dała mi mama.
Byłam w tak dobrym humorze że nawet skusiłam się na delikatny makijaż. Kiedy już wyglądałam jak człowiek, do torby spakowałam potrzebne rzeczy a na szyję zawiesiłam aparat. Kiedy byłam gotowa zeszłam do kuchni.
W kuchni było już kilka osób, ale niektórych jeszcze brakowała. Usiadłam przy stole i zabrałam się do jedzenia przygotowanych przez Ree gofrów. W wejściu do jadalni ktoś stanął ale ja nadal nie podnosiłam wzroku.
- Co się stało że raczyłaś zejść na dół kochanie. Na sam dźwięk tego głosu się wzdrygnęłam. No tak, mogłam się tego domyślić. Spojrzałam na chłopaka w lokach z grymasem na twarzy. Ale nic nie powiedziałam.
- Ładnie wyglądasz - Wyszczerzył się
- Ehh... biedny Harry, taki naiwny. Myśli że obchodzą mnie jego komplementy...smutne - Powiedziałam jakby do siebie
- Ha! Zapamiętałaś moje imię! Jesteśmy na dobrej drodze!
Szlag, zaklęłam w myślach i się skrzywiłam. Lokowaty stał tuż za mną.
- 13 dni - szepnął mi do ucha - tik tak, tik tak..
Odskoczyłam od niego jak oparzona i warknęłam pod nosem. On naprawdę nie miał zamiaru odpuścić. Po chwili do jadalni weszła cała reszta. Wszyscy się ze mną przywitali i uśmiechnęli. Odwzajemniłam to, ale już po chwili musiałam się żegnać. Miałam jeszcze pół godziny na dojście do szkoły, a kompletnie nie wiedziałam jak daleko ona jest od mojego nowego domu. Wyszłam na zewnątrz i rozejrzałam się dookoła. Po dłuższym zastanowieniu doszłam do wniosku że iście do szkoły na nogach nie jest dobrym pomysłem bo kompletnie nie wiedziałam w jakiej części miasta jestem. Wróciłam do środka i z szerokim uśmiechem skierowałam się do wszystkich.

- Podrzuci mnie ktoś do szkoły? - Zrobiłam oczka kota ze Shreka.
- Oczywiście najdroższa - Po chwili u mojego boku stał Styles
- Nie ma innych chętnych? - Zignorowałam go
- Podwieziemy cię wszyscy... i tak jedziemy do studia - Powiedział Liam a ja z ulgą wróciłam do stołu
- Dzięki - Powiedziałam tylko
- Nie ma za co mała - Jak myślicie kto to powiedział? Styles a kto?
- To nie było do ciebie - Posłałam mu wredny uśmieszek i zajęłam miejsce pomiędzy Niallem a Ree.
Samochód zatrzymał się przed dużym budynkiem a ja nie sądziłam że przez to mogą być aż takie problemy. Wysiadłam z pojazdu żegnając się z chłopakami. Kiedy tylko samochód odjechał podbiegły do mnie chyba wszystkie dziewczyny ze szkoły wypytując o chłopaków... no tak, przecież oni są sławni.
- Jacy oni są?
- Chodzisz z którymś?
- Dasz mi numer Zayna?
Zasypywały mnie lawiną pytań a ja na żadne z nich nie znałam odpowiedzi. Nie wiedziałam jacy są, nie miałam ich numerów... nawet nie mogłam zapamiętać ich imion.
Przedarłam się przez tłum rozwrzeszczanych nastolatek i pobiegłam do szkoły. Na szczęście zaraz po wejściu do budynku zadzwonił dzwonek i wszyscy musieli iść na lekcje. Inaczej nie wiem jak bym sobie poradziła.
Kiedy tylko usiadłam w mojej ławce w samym tyle, nauczycielka oznajmiła że piszemy test... ja jak zwykle o nim zapomniałam. Dostałam kartkę z zadaniami i popatrzyłam na nią szerzej otwierając oczy. Nienawidzę francuskiego, nie dam rady się go nauczyć, nie umiem... pewnie przez ten chory język nie przejdę do następnej klasy. No bo jak?
Wiedziałam że nic nie napiszę zanim jeszcze przeczytałam pierwsze zadanie. Miałam racje. Niestety. Przez 45 minut bawiłam się długopisem licząc że coś wymyśle ale nie udało się. Lekko przybita wyszłam z klasy i udałam się do stołówki
***
Weszłam do domu rzucając torbę pod nogi i przybita podreptałam do salonu. Rozłożyłam się na kanapie licząc na chwilę spokoju, ale nie do domu wpadli oni. Cała gromada. Niby mnie zignorowali ale nie obyło się bez jakiegoś komentarze za strony Harrego.
- Coś się stało Lotty? - Przykucnął tuż obok mojej głowy i chwycił mnie za rękę. Nawet nie miałam siły się wyrwać
- Spadaj - Westchnęłam z zamkniętymi oczami
- Skąd ta nie chęć - Szepnął mi do ucha specjalnie je przy tym muskając
Nadal nie otwierając oczu chciałam go odepchnąć ale nie mogłam trafić. Otworzyłam oczy i odwróciłam się w jego stronę, przez co prawie stykaliśmy się nosami. Chłopak zadziornie się uśmiechnął co odwzajemniłam a potem odepchnęłam go do tyłu tak mocno że prawie upadł.
- Daj mi wreszcie spokój! - Podniosłam głos a potem znowu wróciłam do odpoczywania
Mój spokój nie trwał długo bo Harry wpadł na "cudowny pomysł" gry w butelkę. Oczywiście wszyscy się zgodzili, a ja biedna, mała Charlie nie miałam nic do gadania.
Najpierw kręcił Zayn, wypadło na Louisa, wybrał zadanie. Wyszło na to że musiał wyrzucić wszystkie swoje marchewki. Kiedy to robił wyglądał jak zbity szczeniak... nie ogarniam, to tylko marchewki... następne zadanie nie były lepsze, tak samo jak pytania... Na mnie jeszcze ani razu nie wypadło, tym razem kręcił Harry tak jak się obawiałam czubek butelki zatrzymał się na mnie Przygryzłam dolną wargę i spojrzałam na niego. Wyszczerzył zęby w uśmiechu i zrobił minę, jakby miał jakiś plan.
- No to jak Lotty, pytanie czy wyzwanie? - Zapytał z zadziornym jak zwykle uśmieszkiem
- Jak już to Charlie i wyzwanie - Powiedziałam przewracając oczami
- Dobry wybór, Lotty
- Charlie! - Poprawiłam go
Popatrzył na mnie tak jak by na to czekał od początku gry i już wtedy wiedziałam że to nie był dobry pomysł z tym wyzwaniem. Kiedy wreszcie wyzwanie padło z jego ust, potrzebowałam chwili aby do mnie dotarło. Jak mogłam tego nie przewidzieć... przecież to było oczywiste że zada mi takie zadanie...
- Pocałuj mnie

6 komentarzy:

  1. gdgbwe - Normalnie ta końcówka!!!
    Jaram się tym jak zjarany Zbyszek, ale na serio, ten rozdział jest taki boski że aż nie wiem co mam napisać. To jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam, a czytałam ich dużo!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Na pewno go nie pocałuje, to by było zbyt piękne, ale w sumie to może i dobrze. Nie lubię opowiadań w których po kilku rozdziałach jest wielkie LOVE. Z niecierpliwością czekam na następny. Mam nadzieję że będzie tak dobry jak pozostałe ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. To jest takie mrał jak Harry stara się poderwać Lotty [wymyślił jej przezwisko, sweet]. Najbardziej podobała mi się ta akcja jak Charlie leżała na kanapie, albo gra w butelkę. Ciekawa jestem jak dalej rozwinie się ten wątek :))

    OdpowiedzUsuń
  4. No powiem ci młoda... coraz lepsze to twoje opowiadanie i nie nie podlizuje się, po prosty mi się podoba okay?
    Dodaj szybko następny bo jestem ciekawy co się wydarzy : ))

    OdpowiedzUsuń
  5. O.M.G. ↑ chłopak? - Jaram się xdd
    Udany rozdział. Może będę oryginalna ale ja nie chcę żeby oni byli razem. Fajnie jest teraz. Hazz do niej zarywa ona go spławia, wychodzą śmieszne sytuacje itd. A jak by już byli razem to wszystko zrobi się takie słodkie i idealne i ble... ale to tylko moje zdanie. Tak czy inaczej na pewno zostanę tu na dłużej

    OdpowiedzUsuń
  6. OmOmOm... potrafisz zaciekawić człowieka. Serio. Przeczytałam wszystko co do tej pory dodałaś i chcę więcej. Świetnie piszesz, chociaż co ja mogę się na ten temat wypowiadać. Nie jestem żadnym znawcą. Po prostu mi się podoba. Czekam na następny i normalnie błagam cię niech oni będą razem [ale nie tak od razu]

    OdpowiedzUsuń