piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 5.

- Pocałuj mnie
- Zgłupiałeś?! - Prychnęłam
- Nie, to twoje zadanie - Oznajmił, a uśmiech nie schodził z tych jego idealnych ust
- Nie zrobię tego! - Zaplotłam ręce na klatce piersiowej
- Ale dlaczego, boisz się mnie? To tylko jeden, nic nie znaczący całus
Zastanowiłam się na chwilę, w końcu co mi szkodzi...
- Dobra, ale najpierw musisz mnie złapać - Poderwałam się z miejsca i zaczęłam uciekać
Nie przemyślałam tego wcześniej. Przecież ja kompletnie nie znam tego domu. W końcu wbiegłam do jednego z pomieszczeń. Basen... Zaraz co? Oni mają basen?
Przez chwilę zapomniałam że Styles mnie goni. Stałam osłupiała i wpatrywałam się w tafle wody. Panicznie boję się tej piekielnej cieczy. Po niecałej minucie poczułam czyjś obecność w pomieszczeniu. Jak myślicie kto to mógł być... chłopak zbliżał się coraz bardzie a moje stopy sięgały już krawędzi basenu.
- Dobra, zrobię to - Powiedziałam w końcu zamieniając się z nim miejscami
Teraz to on stał na krawędzi basenu
- Wiedziałem że tak będzie - Zaśmiał się chytrze
- To wszystko przez ciebie... to przez to że nie mogę ci się oprzeć - Podeszłam do niego bliżej.
Stanęłam na palcach i chwyciłam go za koszulkę. Chłopak nachylił się nade mną i kiedy już miał mnie pocałować popchnęłam go do tyło, a on wylądował w wodzie. Zanim zorientował się co się stało ja już zdążyłam stamtąd uciec.
Wróciłam do salonu cały czas się śmiejąc.
- Zrobiłaś to? - Zapytała Ree z wytrzeszczonymi oczami
- Nie - Nie mogłam przestać się śmiać
- To gdzie Harry? - Zapytał Liam
- Tak bardzo się napalił że musiał ochłonąć w basenie... - Popatrzyli na mnie  zdziwieni
Po tym jak wszystko im opowiedziałam razem wybuchliśmy śmiechem. I właśnie w tym czasie do salonu wrócił Harry.
Nadal był w mokrych ubraniach, zdążył tylko zdjąć mokrą koszulkę. Woda lała się z niego jak z wodospadu...
- To było chamskie i nieprzewidywalne - Zaczął - Zaskoczyłaś mnie... Lubię ostre dziewczyny
No nie mogę on zamiast być na mnie zły, zamiast sobie odpuścić... jemu się to podobało?!...
- A ja nie lubię... ciebie - Powiedziałam po chwili zastanowienia
- Harry, idź się przebież... zniszczysz nam podłogę - W końcu zareagowała Ree
- Podziękuj swojej przyjaciółce - Wskazał na mnie i wyszedł
 Gra toczyła się nadal, ale już po kilku kolejkach znudziło nam się.
Dochodziła godzina 22:00 a ja nadal nie odrobiłam zadań, nie wspominając o nauczeniu się czegokolwiek na poprawkę z francuskiego... - Mówiłam już że go nienawidzę...
Z torebki wyjęłam podręcznik do francuskiego i zaczęłam powtarzać materiał, który miał być na poprawce. Niestety było już późno a mój mózg nie pracował taj jak należy. Jak zwykle olałam naukę i wyjęłam pamiętnik.
Ja to jednak jestem odpowiedzialna. Wiem że słabo nie idzie z francuskiego, ale u tak się nie uczę... na bo kto by się francuskiego uczył? Angielski to język uniwersalny, uczą się go wszędzie i wszędzie się dogadam... A jeśli chodzi o dzisiejszy dzień to w sumie nie było tak źle, no może oprócz tego że oblałam test z francuskiego : // Graliśmy w butelkę i fajnie bo dowiedziałam się coś o chłopakach, polubiłam ich może za jakiś czas będę mogła powiedzieć że się z nimi przyjaźnie? Sama nie wiem ,ale wątpię bym mogła to powiedzieć o Harrym. To jak go dzisiaj załatwiłam było mistrzowskie i bezbłędne... tak wiem skromna jestem, ale to prawda xdd... i ta jego mina jak spadał do wody.... wyobrażam sobie teraz jak krzyczy Nieeee, tylko tak wiecie w spowolnionym tempie... hehe, nadało by się to do filmu : ))        
A tak BTW, czy tylko ja zauważyłam że odkąd tu mieszkam jestem jakaś weselsza... tak wiem to raptem dwa dni, ale widać różnicę c'nie?  

Rano jak zwykle żałowałam tego że się nie pouczyłam, ale teraz już nie było czasu nawet na powtórzenie. Zwłaszcza że zaspałam. Szybko ubrałam się w jakieś luźne i wygodne ubranie. Nie lubiłam stroić się w sukienki. Zrobiłam nawet lekki makijaż. Włosy spięłam w luźnego koka, a na środku głowy zawiązałam bandanę. Wyjątkowo szybko się wyrobiłam. W biegu porwałam jeszcze torebkę z książkami i aparat. Nie było czasu na śniadanie, zabrałam więc jedno jabłko które postanowiłam zjeść po drodze. Szkoła była jakieś 30 minut spacerkiem od domu więc miałam trochę czasu. Obiecałam sobie że po tym co wczoraj się wydarzyło, nie jeżdżę do szkoły z chłopakami, a jednak ten musiał się napatoczyć.

- Wsiadaj mała - Usłyszałam warkot ślinika i zachrypnięty głos próbujący go przekrzyczeć
- Hehe... - Zaśmiałam się sztucznie - Z tobą nie jadę! Wolę jeszcze trochę pożyć - Ruszyłam do przodu
- A wiesz która godzina?
Spojrzałam na zegarek, faktycznie musiałam trochę się zagapić bo do dzwonka zostało mi 5 minut.
- Jakoś dam radę
Przyśpieszyłam kroku, ale on podjechał bliżej
- No wsiadaj, nie dasz się chyba prosić? - Popatrzył na mnie jednym z tych swoich spojrzeń
- Masz dzisiaj dobry dzień Styles - Powiedziałam obchodząc samochód z drugiej strony i zajęłam miejsce pasażera
Nie myślałam że tak szybko złamię dane sobie słowo.
Chłopak popatrzył na mnie kątem oka i lekko się uśmiechnął, po czym ruszył z piskiem opon.
Skręcił w jakąś nie znaną mi uliczkę, ale pomyślałam że to jakiś skrót. Wcześniej nie bywałam w tej części miasta więc zbyt dobrze jej nie znałam.
- Harry! Gdzie ty jedziesz? Szkoła jest w drugą stronę - Podniosłam głos kiedy chłopak skręcił na skrzyżowaniu
- A kto powiedział że jedziemy do szkoły - Uniósł lekko brew
- Idioto! Zatrzymaj się, idę do szkoły! - Rozkazałam a on posłusznie zjechał na pobocze.
Wysiadłam z samochodu i rozejrzałam się dookoła. Jak mogłam nie zauważyć że wyjechaliśmy z Londynu? Popatrzyłam na niego morderczym spojrzeniem.
- Kiedyś cię za to zabije! - Oznajmiłam wracając z powrotem do pojazdu.
- Oj tam, oj tam - Machnął ręką - Wiem że nie umiesz się na mnie gniewać
- To chyba się trochę pomyliłeś - Odwróciłam się w drugą stronę i w milczeniu przyglądałam się mijanym przez nas budynkom.
Miał rację, nie byłam zła... bo właściwie to uratował mnie od pisania poprawki z francuskiego, ale z drugiej strony w szkole miałam za duże zaległości by pozwolić sobie na wagary...
Samochód się zatrzymał a chłopak wysiadł z niego i poszedł otworzyć mi drzwi.
- Jesteśmy na miejscu - Wyciągnął do mnie rękę żeby pomóc mi wstać
Znajdowaliśmy się przed wielkim namiotem, do którego wchodziły tłumy dzieciaków, zajadających się watą cukrową i innymi słodyczami.
- Cyrk? Zabrałeś mnie do cyrku? - Popatrzyłam na niego jak na idiotę, którym z resztą jest
- Tak, przyda ci się trochę rozrywki - Złapał nie za rękę i pociągnął do przodu.
"Wyleciałam" z samochodu i zatrzymałam się na jego torsie. Szybko go od siebie odepchnęłam i ruszyłam w zupełnie nieznanym mi kierunku.
- Gdzie ty idziesz? - Pobiegł za mną
- Jak najdalej od ciebie! - Krzyknęłam
- Lotty...
- Nie mów tak do mnie! - Znowu podniosłam głos odwracając się w jego stronę
- Przez ten jeden dzień zapomnij o tym jak bardzo mnie nie lubisz i chodź ze mną do tego cyrku - Powiedział spokojnie
- Niby dlaczego miała bym to zrobić?
- Skoro już tutaj jesteśmy - Wzruszył ramionami
Zgodziłam się... tak wiem głupia jestem, ale co miałam zrobić. Byłam nie wiadomo gdzie, nie wiadomo jak daleko od domu...
Weszliśmy do namiotu i zajęliśmy miejsce tuż przy arenie.
Było na prawdę nie źle, klauni byli śmieszni, akrobaci profesjonalni a niektóre zwierzęta na prawdę słodkie...No i Harry, w ogóle się nie odzywał co było bardzo dużym plusem.
Do domu wróciliśmy około 15:00 czyli tak jak ze szkoły. Gdybyście widzieli miny wszystkich kiedy weszliśmy razem do domu.
- Gdzie wy byliście? - Zapytali jednocześnie Zayn i Niall
- Zapytaj tego idioty - Powiedziałam oschle i ruszyłam do swojego pokoju.  
Na moich drzwiach wisiała karteczka a na niej było napisane "12 dni kochanie"
Podarłam ją na małe kawałeczki i rozsypałam przed drzwiami na przeciwko. Zapomniałam wspomnieć że drzwi z tą durną, egoistyczną tabliczką należały do Stylesa... a do kogo?
Od razu po wejściu skierowałam się do łazienki. Po całym dniu uznałam że dobrze mi zrobi długa kąpiel.

Od autorki:
Wiem że wyszło beznadziejnie,
 ale kompletnie nie miałam pomysłu
 na ten rozdział. 
Dziękuje za wszystkie komentarze,
 które pojawiły się pod rozdziałem 4. 
Jesteście wspaniali : ))                                                                                                                                                                                                                

6 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa czy zakocha się w Harrym przez te dwanaście dni. Ale mój mózg jest za bardzo przesiąknięty romansidłami, że Charlie mogłaby się zakochać już teraz. Hahahaha. Więc czekam z niecierpliwością na nexta i mam nadzieje, że nie przeczytasz tych głupot co tu napisałam. Chociaż... to prawda. Więc czytaj tak jak ja twojego bloga. Awww... Kocham Cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha... czytam, jak wszystkie komentarze. Cieszę się że ktoś wreszcie coś napisał bo to było dziwne. Niby ktoś wchodzi, ale jednak nie byłam pewna czy to nie jakiś błąd systemu : ))
      A i te 14 dni miną szybciej niż myślisz xdd

      Usuń
  2. Proszę Cię ma pani nie przejmuj się komentarzami
    Lotty się zakocha i z Harry'ego będzie locha (nie znalazłam rymu)
    Będą żyć długo i szczęśliwie, przed ołtarzem wypowiedzą swoje imię
    W końcu życia będą mieli dość, bo mała Darcy da im w kość
    Rozpłacze się Charlotte, Harry dla niej skoczy przez płot
    Darcy będzie płakać, bo jej tatuś ma siniaka.
    Z tego powodu, że gdy z płaczu wybawiał Charlotte rozwalił się płot.
    Gdy Darcy będzie duża na jej drodze stanie kałuża.
    Hazza ją wybawi i w opresji nie zostawi.
    Bo bedzie kochał swe dziewczęta i z Lotty zrobią sobie Hazzięta.


    Ja oświadczam że napisałam dla ciebie wiersz nie przejmuj się komentarzami, bo wszyscy cię kochamy.
    Wiem że smutek masz na twarzy gdy nie widzisz komentarzy, ale wiedz że wszyscy co czytają są leniwi i strasznie na pisanie chorobliwi. Uczulenia na litery dostają i na śmierć się zakochają. Tak twój blog uzależnia i od jedzenia pisanych twymi rękami liter wybawi tylko bieżnia.

    Kończę mój głupi wiersz bo jestem pewna że wiesz że Kocham jak Amber cię też.


    A co rozdziału to żałuje, że gruba jestem i hej.


    Rodział jest boski hej jak Harry w samych bokserkach kalvin klejn (wiem mówi się kalwin klajn ale nie zrymowało by się)

    Kończę na dziś z rymami bo Harry przed nosem mi macha jajami (jestem nienormalna)


    Rozdział jest najlepszy, bo taki nieprzewidywalny i tak dalej. Chciałabym byc na miejscu Charlotte.

    Kocham cię!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, chyba normalnie przepiszę twój komentarz do pamiętnika - Szczegół że najpierw musiała bym go założyć - Dzięki za na prawdę długi komentarz. czytając go miałam niezłą bekę zwłaszcza kiedy czytałam "Kończę na dziś z rymami bo Harry przed nosem mi macha jajami" nie wiem jak ci się udało wymyślić ten wiersz, ale normalnie genialna jesteś serio :)))

      Usuń
  3. Świetne, czekam na następny, szybciutko! <3 ~ @_Dani_Princess_

    OdpowiedzUsuń
  4. omggggggggg! Uwielbiam twoje opowiadanie! Masz OGROMNY talent *-*
    W wolnym czasie zapraszam na mój blog: http://story--of-my--life.blogspot.com/ i na blog mojej przyjaciółki: http://never-be-well.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń